piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział dwudziesty pierwszy

-Harry nie możesz! Zostawiasz mnie po tym wszystkim?!-odgłos stukania deszczu odbijał się tak, że wszystkie ich słowa były wypowiadane głośno.
-Rose ja muszę wyjechać! Kochanie, przerwa nam dobrze zrobi!-cofnęła się, wpatrując w zamglone tęczówki szatyna. 
-Chcesz, żeby moje serce pękło na milion kawałków?-chłopak wyciągnął rękę. Pogłaskał ją po mokrym policzku, przyciągając do swojego torsu.
-Nie mów tak! Chciałbym, żebyś w końcu była szczęśliwa.-ucałował ją w czoło. Z nieba zaczęło padać jeszcze mocniej. 
-Jestem szczęśliwa.-podniosła głowę. Chłopak, przejechał swoim kciukiem, po wilgotnych kącikach oczu dziewczyny.
-Proszę idź do domu, jeszcze się przeziębisz.-szatynka, jeszcze mocniej wtuliła się w jego pierś pokrytą mokrą, przylegającą bluzką. Nie chciałaby wyjeżdżał. Zostawiał ją w tym dużym domu samą.
-Jeśli tak bardzo chcesz wyjechać, to proszę zostań tą ostatnią noc ze mną.-wychlipiała. 
-Zostanę.-zaniosła się płaczem. Chłopak o zielonych tęczówkach wziął ją na ręce, niosąc w stronę ich na jedną noc wspólnego domu.  Uderzył nogą, o drewnianą powłokę drzwi. Przeszedł z nią na rękach przez drewnianą listewkę -Panna młoda została oficjalnie przeniesiona przez próg.-uśmiechnął się lekko stawiając ją z powrotem na ziemię. Jej nie było do śmiechu. Chciał ją opuścić. Co będzie miała zrobić? Jedynym wyjściem było wrócenie do matki. Wrócenie do codzienności. -Przepraszam.-spuścił głowę, splatając swoje palce z jej dłonią. 
-Spędźmy ten dzień jak najlepiej, jakby nie było jutra, jakby miałby skończyć się świat. Chcę zapamiętać każdą rysę twojej twarzy, twój uśmiech okalany dołeczkami, twoje kręcone włosy, twoje gesty, aż w końcu te malinowe usta, które tak uwielbiałam całować, ten zapach mięty, zapach twojego ciała i te zielone, niebiańskie tęczówki. Nie mogę uwierzyć, że chcesz to wszystko tak po prostu zakończyć.-szatynka wycisnęła z kosmyków włosów wodę, powodując, że na podłodze w salonie pojawiła się malutka kałuża.
-Rose wrócę, obiecuję ci, że wrócę. Kocham cię maleńka. Już na zawsze pozostaniesz w moim sercu.-złapał ją za rękę, którą położył na jego lewej piersi. -Czujesz?-uśmiechnęła się lekko, podniosła drugą rękę by kciukiem przejechać po jego lekko zarośniętym  policzku. Kiwnęła głową.
-Wrócisz?-w jej oczach pojawiły się tańczące iskierki nadziei.
-Wrócę.-uśmiechnął się, składając na jej ustach długi, namiętny pocałunek. Dziewczyna zaczęła trząść się z zimna, pomimo wysokiej temperatury w pokoju, było jej chłodno.
-Wyskakujemy z tych ciuszków co?-pstryknął ją w nos, łapiąc za końcówkę jej wilgotnej górnej części garderoby.
***
-Harry boję się.-zaprzestał wykonywania dalszej czynności. Znajdowali się w ich sypialnia. Ona leżała na jego nagim torsie. On obejmował ją czule w talii.
-Czego? Damy radę skarbie. Zanim się obejrzysz wrócę. To tylko miesiąc czasu. Szybko zleci.
-Nie tego. Boję się, że znajdziesz tam kogoś lepszego ode mnie. Kogoś kto jeszcze bardziej zawróci w twoim sercu.-przymknęła powieki, próbując wybić sobie to wszystko z głowy. 
-Wyjeżdżam służbowo, nie ma mowy by jakaś inna dziewczyna weszła w moje myśli. Będę tęsknić kochanie.
-Ja też Harry. Kocham cię najbardziej na świecie.
-Szaleję za tobą Rose.-białym piórkiem zmysłowo gładził po jej udach. Ona patrzyła w jego magiczne zielone oczy i pragnęła by ta chwila trwała wiecznie. Byli dla siebie stworzeni. Wiedzieli, że to co ich łączy to nie zabawa. Nie byli świadomi tego, że to jest ich ostatnia spokojna noc. Wspólna noc.
Małe obiet­ni­ce rodzą wiel­kie nadzieję... 

________________________________________________________________________--
15 komentarzy- kolejny rozdział

8 komentarzy: